Owe 500 ton to oczywiście tylko jeden z przypadków… Wprowadzone w styczniu przepisy graniczne spowodowały, że kraje UE szukają produktów na rynkach poza Wielką Brytanią. Szukają oczywiście tam, gdzie taniej, niekoniecznie zdrowiej czy z lepszą jakością… Dla brytyjskich rolników jest to niemały problem. Jak informuje jeden z nich, straci na tym 90 tys. funtów. Jak to możliwe?
Jeden z brytyjskich producentów, który uprawia buraki, dymkę a także zboża, doświadczył konsekwencji wspomnianych przepisów na własnej skórze. Jak opowiada, gdy jechał samochodem, dostał telefon. Spodziewał się, że zostanie poproszony o kilka dodatkowych transportów. Sprawy nie potoczyły się jednak po jego myśli i zamiast tego otrzymał wiadomość, że jego towar został odcięty.
Tym samym, 500 ton buraków gnije z powodu załamania popytu spowodowanego Brexitem. Producent próbował pozbyć się produktu na lewo i prawo, jednak transport stanowi dość duży problem i nikt nie chce za to zapłacić. Szacowane straty wynoszą 90 tys. funtów, czyli przeszło pół miliona złotych.
Po wprowadzeniu Brexitu producent spodziewał się problemów, więc zmniejszył swoje uprawy, jednak w obliczu kwitnącego biznesu, ponownie zwiększył produkcję. Nie spodziewał się, że zostanie odcięty od handlu zagranicznego. Aktualnie musi rozważyć czy wspomniane 500 ton przeznaczyć na kompost, by wzbogacić glebę pod inną uprawę czy zdecydować się na wykorzystanie buraków przy produkcji piwa.
Brytyjski rząd twierdzi natomiast, że handlowcy muszą przyzwyczaić się do nowych zasad a także skorzystać z umów, które negocjuje na całym świecie. Niemniej, pozostaje wiele pytań. Ekologiczne uprawy, do których należały wspomniane buraki, wiążą się z wysokimi kosztami produkcji i każde inne rozwiązanie, poza eksportem do Europy, to straty dla producentów. Czym więc zastąpić buraki, których nie można już eksportować? – zastanawiają się tamtejsi eksperci.
Aktualnie nie ma wielu opcji, zwłaszcza przy obecnych kosztach nawozów.
Źródło: bbc.com