Dużo się dziś mówi o tym, że obecne warunki spowodują wymarcie wielu gospodarstw. Niestety, w coraz to większej ilości regionów prognoza zaczyna się spełniać. Przykładem są producenci z Wielkiej Brytanii. Jednak na świecie nie są oni wyjątkiem…
60-70 procent – tylu brytyjskich warzywników nie posadziło jeszcze rozsady. Zwykle robią to już w styczniu, jednak w tym sezonie koszty energii są zbyt duże. Finansowo sadzenie po prostu nie ma sensu, mówi sekretarz jednego ze stowarzyszeń producentów Lea Valley. Część producentów myśli o rozpoczęciu w przyszłym miesiącu, jednak na tą chwilę niewiadoma, którą są wciąż zmieniające się ceny gazu, stanowi zbyt duże ryzyko.
Detaliści wychodzą z założenia, że jeśli mogą kupić produkt taniej z zagranicy, nie będą płacić większej stawki lokalnym rolnikom. Dalszy rozwój wymaga większej ceny za wytworzone plony, jednak supermarkety nie chcą brać w tym udziału. Puste półki w sklepach to widok, do którego będzie trzeba się przyzwyczaić – dla wielu producentów aktualne ceny nie będą wystarczające biorąc pod uwagę rosnące koszty produkcji.
Warto zaznaczyć, że nawet gdyby ceny gazu były bardziej przystępne, wciąż trzeba liczyć się z pozyskaniem siły roboczej. Jest to duży problem na wzgląd wprowadzonych limitów. Brytyjczycy, mimo wielu wolnych miejsc pracy, nie chcą pracować w rolnictwie. Zaledwie 22% dorosłych rozważałoby taką możliwość – a to tylko intencje.
Jakie rozwiązania proponują tamtejsi rolnicy? Przede wszystkim zniesienie podatków i akcyzy na energię. Jak podają, sytuacja jest dla nich niemożliwa do utrzymania. Ponadto uważają, że obecny system pozwoleń na pracę nie działa. Konieczne jest obniżenie kosztów, a także poszerzenia liczby wydawanych wiz.
Podjęte środki nie uratują plonów w tym roku. Jeśli uprawa ruszy, nastąpi to dopiero w kwietniu, a i tak kierunki produkcji będą ograniczone. Brytyjscy rolnicy podkreślają, że już od kilku lat, z sezonu na sezon liczą na lepsze warunki.
Źródło: agf.nl