Moda na wzrost cen

fot. Pixabay

Wszystko drożeje. Począwszy od paliw, nawozów, energii, po żywność w sklepach. Na wzrost cen wpływa wiele czynników, w tym także wybuch wojny na Ukrainie. Jednak czy to jedyny powód zaistniałej sytuacji?

Zastanówmy się jak działa panika. Na początku, gdy ceny paliw wchodziły coraz to na wyższe poziomy, wielu z nas stwierdziło, że wstrzyma się z zakupem. Tymczasem stawki osiągnęły zatrważająco wysoki poziom. Praktycznie we wszystkich placówkach kształtowały się na poziomie powyżej 8 zł w przypadku oleju napędowego. Gdy prezes PKN Orlen ogłosił niewielkie obniżki, które nie były adekwatne do sytuacji rynkowej, wielu konsumentów rzuciło się na paliwa. Dlaczego? Obawiali się powrotu do poprzednich stawek. A kto na tym korzysta?

Kolejna sprawa – ceny nawozów. Producenci surowca tłumaczą się wysokimi cenami gazu. Nas zastanawia fakt, dlaczego przedziały cenowe nie są do siebie zbliżone… Stawki za saletrę amonową w przypadku zakładów Anwil to 6100 zł. Grupa Azoty oferuje ten sam produkt za 4435 zł… Wzrosty wzrostami, ale powinny być jakieś granice.

Odnosimy wrażenie, że i my – producenci warzyw, powinniśmy zgodnie podwyższać ceny naszych produktów. Skoro jest taka moda… Zadziwiającym jest fakt, że wszelkie koszty, które ponosimy przy produkcji rosną, a to co otrzymujemy jako wynagrodzenie zdaje się dość mocno odbiegać od akceptowalnego poziomu. Próżno doszukiwać się wyższych cen.

W ostatnich dniach zaobserwowaliśmy działania koncernów paliwowych, o których wspominaliśmy wcześniej. W momencie, gdy ropa na giełdach taniała, obniżki co prawda były, ale wprowadzane z dużym opóźnieniem, a ich wartość była symboliczna. Nie wspominając o cenach na stacjach, gdzie spadki wyniosły „aż” 54 grosze i nie doprowadziły do poziomu, który mógłby zostać uznany za uczciwy. Gdy 17 marca ceny ropy naftowej zaczęły rosnąć, hurtowe ceny paliw wzrosły już kolejnego dnia…

Czy z marketami jest inaczej? Oczywiście, że nie – może nie jest to tak zauważalne jak w powyższych przypadkach, ale tu ceny również rosną. Biorąc pod uwagę, że rolnicy sprzedają ciągle po tych samych stawkach, a nawet niższych w przypadku niektórych warzyw, czemu w marketach płaci się więcej… Konsumenci nie obwinią o to sprzedawców. Najbardziej stracą na tym producenci tej żywności.

Rozumiemy, że koszty ponoszone przez markety również rosną. Jednak to samo tyczy się nas – tych, którzy ten towar wyprodukowali wkładając w to ciężką pracę. Moda na wzrost cen opanowała wiele sektorów, może to czas, aby i producenci zaczęli za nią podążać?

Related Posts

  1. Dostępność i ceny nawozów w Polsce
  2. Marokańskie pomidory w polskiej sieci marketów
  3. Protesty rolników w Hiszpanii

ZOSTAW KOMENTARZ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu.
Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.
Wpisz swoje imię
Wpisz treść komentarza

Polityka Prywatności