W dniu dzisiejszym kilkaset ciężarówek wyjechało na drogi, aby poprzez protest ostrzegawczy sprzeciwić się wobec krzywdzącej polityki rządu. Rynek jest bowiem przejmowany przez firmy z białoruskim oraz rosyjskim kapitałem, natomiast prawo nie przewiduje w tej kwestii żadnych regulacji.
Jak informuje serwis trans.info, dnia dzisiejszego około godziny 10.00 rozpoczął się protest ostrzegawczy firm transportowych z województwa lubelskiego, w którym udział wzięli także politycy Konfederacji. Oprócz szeregu regulacji prawnych, które w znaczącym stopniu wpływają na trudną sytuację w branży transportowej, protestujący zwrócili uwagę na błędną politykę wschodnią.
Wraz z wybuchem wojny na Ukrainie został wprowadzony szereg sankcji. Sankcji, które w rzeczywistości są dziurawe i niejednokrotnie odbiły się już na polskim społeczeństwie. Skalę problemu odczuli w ostatnim czasie także warzywnicy. Rynek był bowiem nieustannie zalewany przez warzywa z Rosji, a cały proceder był w pełni legalny. Na wzgląd wielu czynników nie można jednak nazwać go moralnym.
Mający dziś miejsce protest firm transportowych ukazuje, że z niesprawiedliwością mierzą się również przewoźnicy. Wprowadzone sankcje odcięły ich od rynku wschodniego, a ten był dla nich bardzo ważny. Nie to jest jednak najgorsze… Firmy transportowe, mające ukraiński, białoruski lub rosyjski kapitał, mogą w pełni legalnie korzystać z polskiego rynku. Jak dodaje Krzysztof Bosak z Konfederacji, omawiając powyższy problem, nikt tego nie kontroluje.
Chcąc zapobiec przejęciu polskiego rynku transportowego przez kapitał zza wschodniej granicy, uczestnicy protestu apelują o natychmiastowe działania. Ich zdaniem konieczna jest blokada wjazdu naczep z Rosji oraz Białorusi, a także zakaz rejestracji tamtejszych firm na terenie Polski. Przewoźnicy domagają się ponadto wprowadzenia odpowiedzialności nadawcy za płatność wobec danej firmy transportowej oraz przywrócenia zezwoleń dla przewoźników z Ukrainy na przewozy bilateralne.
W strajku wzięło udział ponad 200 samochodów ciężarowych, a niektóre źródła donoszą, że ich liczba oscylowała na poziomie 300. W przypadku, w którym najbliższe dni nie przyniosą skutecznego rozwiązania, skala protestów może się powiększyć. Uczestnicy zapowiadają, że tym razem nie wyjadą na drogi wokół Warszawy, a skierują się w stronę samego centrum.
Źródło: trans.info / Twitter Krzysztof Bosak