Spotkania z premierem to ostatnio dość często obserwowane zjawisko. W teorii na takie spotkanie może przyjść każda zarejestrowana osoba, jednak w praktyce wygląda to zupełnie inaczej o czym świadczą ostatnie wydarzenia… Czy rolnicy nie mają już nic do powiedzenia?
Piękne obrazki premiera odwiedzającego gospodarstwa rolników czy organizującego spotkania z obywatelami to w ostatnich miesiącach dość częste zjawisko. Na pierwszy rzut oka mogłyby okazać się wartościową formą porozumienia pomiędzy stronami, jednak w rzeczywistości wielu odnosi wrażenie, że wszystko odbywa się tylko i wyłącznie na pokaz. Przemawiają za tym chociażby ramy czasowe, w których trzeba zmieścić się, by uzyskać dostęp do takiego spotkania, a także ostatnie wydarzenia, które jasno ukazują, że osoby zadające niewygodne pytania nie są mile widziane…
Spotkania w gospodarstwach, w których uczestniczy premier Mateusz Morawiecki oraz szef resortu rolnictwa Henryk Kowalczyk, miały już miejsce kilkukrotnie. Niestety, prawda jest taka, że jakiekolwiek informacje o takim wydarzeniu pojawiają się praktycznie przed rozpoczęciem. Każdy chętny do wzięcia udziału producent ma zaledwie chwilę, by się zarejestrować… To samo tyczy się mediów. Spotkania w dużym stopniu polegają na przedstawieniu programów, które mają na celu wsparcie rolnictwa. Brakuje jednak konkretnych pytań i odpowiedzi w wielu istotnych kwestiach. Czy właśnie nie na tym polegają spotkania, które mają za zadanie poprawić wizerunek?
W ostatnich dniach odbyło się również spotkanie z samym premierem Morawieckim. Na liście pozytywnie rozpatrzonych uczestników pojawiło się kilku rolników, działaczy Agrounii. Mając na celu skonfrontować z premierem kilka bardzo istotnych kwestii, producenci zjawili się na miejscu wydarzenia, jednak jak się okazało… spotkanie nie jest dla nich. Mimo wpisanych nazwisk na listę, rolnicy usłyszeli, że nie mogą uczestniczyć, ponieważ należą do Agrounii. To ukazuje stanowisko rządu wobec producentów i ich problemów. Skoro nie możemy nawet się odezwać, to gdzie mowa o jakichkolwiek zmianach w kierunku poprawy krytycznej sytuacji w rolnictwie…
Na uwagę zasługuje również fakt, że jeden z działaczy Agrounii – Filip Pawlik, nie został nawet pozytywnie rozpatrzony przy rejestracji, gdyż jego nazwisko było najprawdopodobniej dobrze znane osobom zajmującym się sporządzaniem listy. Spotkanie jednak było promowane jako „spotkanie otwarte”. Skąd więc niechęć do podjęcia dyskusji… Czyżby obawiano się, że rolnicy nie są sympatykami PiSu? Powodów zaistniałej sytuacji było wiele, przynajmniej według osób zajmujących się weryfikacją przy wejściu. Mówiono, że jest ograniczona liczba miejsc, lista nie przeszła weryfikacji a najbardziej absurdalnym okazała się, w naszym mniemaniu, kwestia dotycząca przynależności do Agrounii.
Mówi się, że rząd ma służyć obywatelom, jednak jak ma to robić skoro nie zna i nie chce poznać tego, z czym tak naprawdę się zmagają… Nie ma wielkiego znaczenia, czy zgadzamy się z każdym działaniem organizacji, na której czele stoi Michał Kołodziejczak. Ważne jest to, że to właśnie rolnicy nie zostali wpuszczeni na spotkanie z premierem. A dlaczego? Ponieważ mogliby wyrazić swoje nieprzychylne stanowisko szerszej publice… Co innego możemy zrobić, by w końcu to problemy producentów stały się tematem rozmów?
Co o tym myślicie?
Źródło: Facebook Agrounia
