W mediach zaczęły pojawiać się informacje o rzekomym pobiciu traktorzysty. Sprawcami mieliby być policjanci, tak przynajmniej twierdzi „poszkodowany”. Tymczasem, funkcjonariusze relacjonują jak to wyglądało z ich perspektywy.
Wielowieś – to tam doszło do całego zdarzenia. Funkcjonariusze podczas jednego z patroli w gminie Ścinawa zauważyli mężczyznę za kierownicą ciągnika rolniczego. Wiedzieli, że ma on trzykrotny, dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych, a także zdarzało się, że prowadził pod wpływem alkoholu, więc bezzwłocznie podjęli próbę jego zatrzymania. Nie było to jednak takie proste, kierowca rozpoczął ucieczkę. Gdy po długiej gonitwie doszło do zatrzymania, rozpętała się burza w mediach. Można spotkać się z informacjami, że ścigany został dotkliwie pobity.
Wokół sprawy pojawia się coraz więcej niejasności. Na portalu 24legnica.pl czytamy, że według relacji świadka całego zdarzenia, który nagrał je telefonem (nagranie jest słabej jakości, niejednoznaczne), policja dość agresywnie potraktowała uciekającego mężczyznę. Gdy ten poddał się funkcjonariuszowi, został kopnięty w górną część ciała, a następnie był okładany rękami i kolanem. Przedtem, dało się słyszeć wulgarne okrzyki padające z ust policjanta.
Sam traktorzysta twierdzi, że uciekał ze względu na brak rejestracji. Gdy policjant zaczął krzyczeć, że użyje broni, mężczyzna klęknął. Mówi, że założył ręce do tyłu i czekał na funkcjonariusza. Wtedy doszło do rzekomego pobicia. Ścigany przekazuje, że pierwszy z nich bił go rękami, natomiast drugi, który dobiegł chwilę później, kopnął go w twarz. Dodaje, że stosował się do poleceń i nie miał żadnego niebezpiecznego narzędzia, jechał po kamienie. Co więcej, na twarzy i w okolicach bioder nosi ślady pobicia.
Zdarzeniem zainteresował się również Doktor Wojciech Marek Kasprzyk, który prowadzi kilka innych spraw w związku z nadużyciem władzy przez funkcjonariuszy na Dolnym Śląsku. Prawnik podkreślił, że jeśli zeznania świadka się potwierdzą, mamy do czynienia z nieprawidłową interwencją. „Skoro podejrzany poddał się, zaprzestał ucieczki, oczekiwał na policjanta, należało założyć mu kajdanki i zatrzymać. W tym przypadku funkcjonariusz policji nie ma prawa do kopania i bicia obywatela. W mojej ocenie zostały naruszone zasady stosowania środków przymusu bezpośredniego” – informuje.
Niemniej, KPP w Lublinie wystosowało oświadczenie przeczące wszelkim nadużyciom. Całe oświadczenie dostępne jest tutaj: Oświadczenie KPP Lublin
Mamy nadzieję, że funkcjonariusze rzeczywiście nie nadużyli swojej władzy wobec wspominanego traktorzysty. Jak uważacie, po czyjej stronie stoi prawda?
Źródło: KPP Lublin / 24legnica.pl