Mimo że szklarnie są do pewnego stopnia uniezależnione od kaprysów natury, co roku, w zależności od przebiegu pogody, ogrodnicy zmagają się z innymi wyzwaniami. Sytuacja zewnętrzna ma duży wpływ na rozwój szkodników. W sezonie 2019 warunki okazały się wyjątkowo sprzyjające dla rozwoju skośnika pomidorowego oraz pordzewiacza pomidorowego. Chociaż nie były to jedyne kłopotliwe szkodniki, warto zwrócić na nie szczególną uwagę, ponieważ są w stanie niemal z tygodnia na tydzień zniszczyć znaczną część uprawy.
Groźna Tuta absoluta
Skośnik pomidorowy, o walce z którym szerzej pisałem w artykule z sierpnia 2018 r., nie jest już nowością w polskich uprawach pomidorów szklarniowych. Często jednak zagrożenie to jest lekceważone. Populacja tego szkodnika przy sprzyjających warunkach rozwija się błyskawicznie. W sezonie 2019 w niektórych gospodarstwach pierwsze objawy żerowania obserwowano dopiero w maju, w czerwcu problem dotyczył już całej powierzchni uprawy, a w lipcu wiele roślin było ogłowionych przez żerujące w wierzchołkach larwy, które wgryzały się także w pędy.


Dodatkowo znaczna część owoców była uszkodzona przez larwy skośnika i nie nadawała się do handlu. Taka sytuacja oznacza ogromne straty. Bardzo ciężko jest poradzić sobie ze skośnikiem, jeśli już rozgości się w obiekcie, a o całkowitym zniszczeniu go w danym sezonie można tylko pomarzyć. Sytuacji nie poprawia swoboda z jaką skośnik pomidorowy migruje między szklarniami.


Dodatkowo populacje rozwijające się na zewnątrz na chwastach lub w uprawach polowych w sytuacji zmiany warunków pogodowych, np. chłodniejszych nocy masowo nalatują do szklarni. Niestety jedynym sposobem, by ochronić uprawę przed masowym nalotem szkodnika jest podjęcie wszelkich działań prewencyjnych. Od początku sezonu warto monitorować obecność dorosłych osobników za pomocą pułapek feromonowych. Jeśli tylko odłowią się pierwsze osobniki lub zauważone zostaną miny na liściach, należy rozpocząć stosowanie lamp owadobójczych, czarnych tablic lepowych oraz opryski środkiem Dipel DF.


Zarówno lampy, jak i tablice należy umieszczać na wysokości rynny lub pod nią. Jeśli na liściach są widoczne kremowe jaja skośnika, należy zwiększyć częstotliwość oprysków środkiem Dipel DF. Młode larwy bezpośrednio po wykluciu wgryzają się w liść i wówczas są najbardziej wrażliwe na działanie zoocydu. Po spożyciu środka larwa zostaje porażona i zamiera.


Pordzewiacz w natarciu
Pordzewiacz pomidorowy jest znany w Polsce od dawna, jednak do tego by zaczął stwarzać problemy w uprawie potrzebuje bardzo specyficznych warunków. Preferuje niską wilgotność powietrza i wysoką temperaturę, pod tym względem jest bardziej wymagający niż przędziorek. Ze względu na te wymagania z reguły spotykamy się z nim dopiero w sierpniu, jednak w tym roku w kilku gospodarstwach pojawił się już w maju. Najważniejsze w walce z pordzewiaczem jest wczesne wykrycie jego obecności. Należy podjąć działania bezzwłocznie po pojawieniu się pierwszych objawów jego żerowania. Uwagę powinien przykuć charakterystyczny rdzawy nalot na dolnej części pędów, liściach oraz owocach. Zdarza się, że producenci mylą objawy żerowania pordzewiacza pomidorowego z objawami zarazy ziemniaczanej, które na pierwszy rzut oka faktycznie mogą wydawać się podobne. Aby rozwiać te wątpliwości, należy spojrzeć na zaatakowaną powierzchnie rośliny przez lupę o przynajmniej 30-krotnym przybliżeniu.


Jeśli jest to pordzewiacz, widoczne będą liczne, dosyć ruchliwe szpeciele o jasnokremowym kolorze. Szczególnie skuteczne przeciwko temu szkodnikowi są preparaty oparte na siarce. Mogą być potrzebne dodatkowe opryski akarycydami w gniazda szczególnie jeśli problem został późno wykryty. Przeprowadzenie zabiegów każdorazowo warto skonsultować z doradcą. Oceniając skuteczność wykonanego zabiegu trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na brak ruchu szpecieli i zmianę ich koloru z jasnokremowego na brązowy.
Paweł Rudzki
Koppert Polska
Artykuł pochodzi z czasopisma Szklarnie Tunele Osłony 4/2019