Zarówno celnicy jak i straż graniczna na granicy polsko-białoruskiej, bardzo powoli i dokładnie kontrolują TIR-y zmierzające później do Rosji, by sprawdzić czy nie ma w nich towarów, które mogłyby zostać wykorzystane do prowadzenia wojny. Czy to forma strajku włoskiego?
Każdy z nas zdaje sobie sprawę jak wygląda sytuacja na świecie. Coraz to więcej sankcji nakładanych jest na Rosję w wyniku prowadzonej przez nią wojny. Czy jednak aktualne obostrzenia są wystarczające? Wiceminister Spraw Wewnętrznych i Administracji odnosi inne wrażenie.
Nie interesują nas argumenty Włochów, którzy mówią, że nie wysyłamy towarów do Rosji poza towarami luksusowymi; nie interesują nas argumenty Belgów, że tak nakładamy sankcje na Rosję, ale bez brylantów, bo my mamy z tego wielki zysk, nie interesują nas argumenty Niemców, którzy mówią, no dobra, to nie będziemy im nic sprzedawać, no ale samochody sprzedawajmy. Nie, tak nie może być – mówi Maciej Wąsik, który jest wdzięczny celnikom i straży granicznej za tego typu działanie.
Tutaj wracamy do kwestii blokady wywozu produktów, która musi być wspólną decyzją wszystkich krajów. Zamknięcie jedynie polskich granic byłoby równoznaczne z powstaniem innych, alternatywnych dróg wywozu towarów do Rosji i stratami jedynie po naszej stronie.
Możemy spotkać się z przeróżnymi opiniami. Jedni mówią, że obostrzenia negatywnie wpływają na handel m.in. warzywami. Drudzy natomiast wyraźnie zaznaczają, że nie będą się przyczyniać do finansowania Rosjan i ich terroru. Obie strony mają swoje racje, jednak nie ma co dyskutować – w najbliższym okresie prawdopodobnie zobaczymy kolejne sankcje.
Na ten moment funkcjonariusze nie śpieszą się z kontrolami i nie reagują w żaden sposób na narzucane im pretensje ze strony Białoruskiej. Co więcej, w ubiegły weekend wraz z poniedziałkiem, miały miejsce spontaniczne protesty, w których blokowano przejścia graniczne. Uczestnicy strajków domagali się jednego – zaprzestania pośredniego finansowania wojny wobec Ukrainy.
Źródło: auto-swiat.pl