Rzeczywistość, z którą mierzą się mieszkańcy Hiszpanii to zniszczone domy, zakłady pracy, drogi dojazdowe, ale też pola i szklarnie. Skala zniszczeń jest ogromna. Ma to również przełożenie na płody rolne. Czy sytuacja może wpłynąć na europejski rynek?
Rejony dotknięte żywiołem będą jeszcze przez jakiś czas zmagały się z usuwaniem szkód wyrządzonych przez gwałtowne zjawisko, a utrzymująca się niekorzystna pogoda nie ułatwia przewidywań dotyczących skutków. Jak sytuacja będzie wyglądała w ciągu kolejnych tygodni? Czy może wpłynąć na europejski rynek?
Skala zniszczeń, a logistyka
– Konsekwencje katastrofy są straszne dla lokalnych rolników, ale w przypadku warzyw szklarniowych w perspektywie krótkoterminowej jest to głównie problem logistyczny, ponieważ ciężarówki nie mogą wjechać na drogi lub mają duże trudności z przedostaniem się – relacjonuje dla FreshPlaza Jonathan Vandesande z belgijskiej firmy logistycznej FMB.
W przypadku Belga, który sprowadza warzywa z Hiszpanii największym wyzwaniem w tym okresie będzie logistyka i związana z nią jakość dostarczonych produktów. – Ciężarówki, które mogą być już załadowane, nie będą mogły poruszać się po drogach lub będą miały z tym trudności. (…) Przewoźnicy dali już jasno do zrozumienia kilku klientom, że nie mogą zagwarantować, że ciężarówka dotrze do Belgii określonego dnia. Jeśli dotrą później, ponownie pojawia się pytanie, w jakim stanie będą produkty? Będziemy musieli poczekać i zobaczyć – wyjaśnia.
Europejski rynek
Dzięki produkcji rozłożonej na inne rejony Europy (np. kraje takie jak Grecja czy Włochy), według eksportera z Belgii, sytuacja nie powinna wpłynąć znacząco na podaż warzyw. Wiele rodzajów pomidorów będzie pochodzić z Maroka (pomidory te są w dużych ilościach importowane są np. na podwarszawski rynek hurtowy Bronisze), czy z Turcji. W przypadku ogórków i papryki sytuacja może wyglądać inaczej, jednak w kolejnych dniach powinna się wyklarować. Mimo tragicznych wydarzeń w niektórych częściach Hiszpanii w innych rejonach eksport trwa.
– Wielu naszych klientów przeszło już na hiszpańskie pomidory, ogórki i paprykę. […] Jednak widać, że wielu jeszcze nie wpada w panikę. W zeszłym tygodniu zapytano nas, czy mamy jeszcze zapasy na wypadek, gdyby hiszpańskie dostawy warzyw szklarniowych nie dotarły lub dotarły zbyt późno, ale ogólnie rzecz biorąc, zdecydowanie nie było paniki – mówi Jonathan Vandesande.
Wzrost cen
Lokalne media informują o spodziewanych podwyżkach cen różnych gatunków warzyw, ale handlowcy jeszcze nie zauważają zmiany. – Ceny w tym momencie nie wzrosły. W przypadku pomidorów wszystko jest w normie, ludzie płacą nieco więcej za ogórki i paprykę, ale wynika to również z faktu, że nasz sezon dobiega końca, więc napływa mniejszy wolumen.