Nawiązując do wcześniej opisywanego przez nas zjawiska, które wzbudza mieszane uczucia wśród dużej grupy producentów, czyli importu ogórków z Rosji… Warto zastanowić się, co dzieje się z owymi ogórkami po przekroczeniu polskiej granicy. Czy oby na pewno wszystkie te ogórki pozostają w kartonach z rosyjskimi oznaczeniami? Czy może wręcz przeciwnie?
Proceder sprowadzania warzyw z Rosji, uwzględniając okoliczności na płaszczyźnie politycznej, wydaje się być aktualnie szczególnie niemoralny. Sprawca wszelkich krzywd na terenie Ukrainy nie powinien być dostawcą produktów w krajach, które oficjalnie uchodzą za „stojące murem za Ukrainą”… Aspekt ten jest ponadto niezwykle niesprawiedliwy w kontekście warunków, z którymi zmagają się polscy producenci. Wraz z wybuchem wojny pojawił się bowiem szereg sankcji, które w znaczącym stopniu utrudniły produkcję. Sankcje te dotyczą surowców z Rosji, niemniej, ominęły warzywa tamtejszego pochodzenia.
Sam import warzyw z Rosji to jedna bardzo zdumiewająca kwestia, natomiast ich dalsze losy to drugi aspekt, nad którym warto się zastanowić. W ostatnich tygodniach dość często słyszymy bowiem o produkcie pochodzenia rosyjskiego. Co się jednak z nim dzieje?
Omawiając temat przyjrzyjmy się wpierw sytuacji w Polsce. Produkcja ogórków jest dość wymagająca i trudna. Warunki pogodowe okazują się być wyjątkowo niesprzyjające. Zimne, pochmurne i ciemne dni… Właśnie te czynniki wpływają na nieodpowiedni wzrost warzywa. Jego dojrzewanie wydłuża się i znacznie ciężej uzyskać produkt najwyższej jakości. Ponadto, rekordowo wysokie koszty ograniczyły liczę gospodarstw, które zdecydowały się rozpocząć produkcję. Znajduje to odzwierciedlenie na rynku, gdzie podaż polskich ogórków jest stosunkowo niska. Czy więc jest możliwe, żeby większość marketów w Polsce oferowała polski produkt swoim klientom? Odpowiedź niestety nasuwa się sama…
Wprawdzie nie zdołaliśmy złapać nikogo za rękę, jednak wielu producentów, z którymi mieliśmy przyjemność rozmawiać, wskazywało na to samo zjawisko. Mianowicie, fałszowanie kraju pochodzenia. W przeszłości niejednokrotnie mieliśmy z tym do czynienia i odnosiło się to do wielu rodzajów warzyw. Czy więc i w tym przypadku jest tak samo? Na pierwszy rzut oka ciężko stwierdzić. Należy jednak zwrócić uwagę, że zwykły konsument nie jest w stanie dostrzec różnicy, a zmiana kartonów z rosyjskimi oznaczeniami na te, na których będzie widniała nazwa polskiej firmy, nie jest niczym trudnym.
Nie oskarżamy o cały proceder samych marketów, gdyż korzystają one z usług pośredników. Niemniej, nie zmienia to faktu, że rosyjski ogórek z pewnością nieraz został sprzedany jako produkt polski. Na tym wszystkim najbardziej cierpią krajowi producenci. Po pierwsze, rynek jest zalewany produktem, który z uwagi na wspomniane już czynniki nie powinien się na nim znaleźć. Po drugie, popyt oraz ceny są zdecydowanie niższe. Tyczy się to zarówno ogórków szklarniowych, jak i gruntowych. Lokalni producenci już na starcie sezonu uzyskali niższe stawki, gdyż podaż warzywa z Rosji była bardzo wysoka…
Powiedzmy sobie to raz jeszcze… Polska, która utrzymuje stanowisko „murem za Ukrainą”, powinna zakazać na wszelki możliwy sposób opisywanego procederu. Szczególnie, że uderza on w polskich producentów warzyw. Tak jak w przypadku wielu surowców, które są objęte sankcjami, tak i w tym przypadku… Zakup rosyjskich warzyw to wsparcie tamtejszych producentów i zarazem wsparcie tamtejszej gospodarki. Nie wspominając w tym wszystkim o podwójnych standardach w kontekście embarga z 2014 roku. Rozwiązanie problemu jest jedno. Pozostaje pytanie, czy rząd zajmie się ową kwestią…
