W ostatnich tygodniach hurtowe ceny oleju napędowego stawały się coraz niższe, co cieszyło producentów warzyw. Niestety… Ostatnie wydarzenia na rynku wywołały wzrost w notowaniach ropy naftowej, natomiast eksperci przewidują, że w najbliższym czasie cena surowca może ponownie wzbić się na pułap 100 dolarów za baryłkę.
Wydawać by się mogło, że widmo wysokich cen paliw jest już za nami. Oczywiście stawki na stacjach nie powróciły jeszcze do poziomu notowanego przed wybuchem wojny na Ukrainie, jednak sytuacja stawała się w ostatnim czasie coraz bardziej akceptowalna. Aż do wczoraj… Wprawdzie ceny hurtowe jeszcze nie uległy zmianom, ale w notowaniach ropy naftowej możemy zaobserwować pewne zmiany. Zmiany, które niewątpliwie mogą znaleźć odzwierciedlenie w stawkach, na które będziemy skazani przy zakupie oleju napędowego czy benzyny.
Jak poinformował serwis money.pl, kraje OPEC+ (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową) zadeklarowały w niedzielę dobrowolną redukcję wydobycia ropy naftowej. Cięcia mają nastąpić w okresie od maja do końca roku 2023. Zdaniem pomysłodawców, zabieg ten ma przysłużyć się ustabilizowaniu sytuacji na rynku ropy. Ograniczenie produkcji różni się w zależności od kraju. Największe cięcia mają nastąpić w Arabii Saudyjskiej, mianowicie produkcja ma spaść o 500 tys. baryłek ropy dziennie.
Adekwatne ruchy zostały ponadto poczynione ze strony Rosji. Kraj ten ogłosił, niedługo po decyzji Arabii Saudyjskiej, cięcia rzędu 500 tys. baryłek dziennie do końca bieżącego roku. Tak więc, biorąc pod uwagę tylko dwa wspomniane kraje, produkcja zostanie ograniczona o 1 mln baryłek dziennie. A pozostają przecież inni członkowie OPEC+, którzy także zadeklarowali podobne działania. Zabieg może więc przełożyć się na znaczny spadek podaży na rynku i zarazem na ponowny wzrost stawek. Jak sytuacja przedstawia się na dzień dzisiejszy?
Aktualnie możemy zaobserwować pierwsze skutki powyższych działań. Notowania ropy brent w dniu 3 kwietnia skoczyły bowiem do poziomu 85,85 dolarów za baryłkę. Obecnie nieco spadły i utrzymują się na nieznacznie niższym pułapie, mianowicie 84,34 dolarów za baryłkę. Wprawdzie nie jest to gigantyczny przeskok, gdyż uprzednio notowania oscylowały na poziomie bliskim 80 dolarów, jednak warto zaznaczyć, że omawiane ruchy ze strony poszczególnych producentów surowca okażą się kluczowe w nieco dłuższej perspektywie czasu.
Źródło: money.pl
