– Od początku mieliśmy świadomość, że to na nas spoczywa obowiązek zabezpieczenia węgla na zimę, bo jesteśmy państwem, które nie pozostawia obywateli samych sobie. Zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych – mówi wicepremier Jacek Sasin podczas konferencji podsumowującej dystrybucję węgla z udziałem samorządowców.
– Kiedy po wybuchu wojny na Ukrainie podejmowaliśmy w rządzie decyzję o wprowadzeniu embarga na rosyjski węgiel, to była to decyzja w pełni przemyślania – uzasadnia wicepremier Jacek Sasin.
Jak czytamy w komunikacie udostępnionym przez Ministerstwo Aktywów Państwowych, zbrojna agresja Rosji na Ukrainę to główna przyczyna destabilizacji na rynkach energii, paliw i surowców w 2022 r. W latach poprzednich węgiel z Rosji dla odbiorców sprowadzały prywatne podmioty. Po wprowadzeniu sankcji firmy te nie były w stanie szybko się przestawić na import z innych kierunków. Do wypełnienia pozostała luka po węglu rosyjskim, który trafiał m.in. do polskich rodzin. W tej sytuacji rząd, przy pomocy spółek Skarbu Państwa stworzył interwencyjny system dystrybucji z udziałem samorządów.
Program dystrybucji węgla do gospodarstw domowych był dobrowolny i powszechny. Uczestniczyło w nim 99% wszystkich gmin w kraju. Rząd określając zasady i warunki zakupu zaczął stabilizować sytuację na rynku. Zgodnie z przepisami w miejscowościach, które się nie zgłosiły do programu dystrybucji węgla, mieszkańców mogły obsługiwać gminy sąsiednie lub podmioty prywatne.
SSP uruchomiły w kraju 211 specjalnych punktów, skąd gminy i PPW mogły odbierać węgiel i następnie dystrybuować do swoich mieszkańców. Zastosowano ceny preferencyjne. Gminy mogły kupować surowiec po 1500 zł za tonę i odsprzedać za maksymalnie 2000 zł. 500 złotych przewidziano na logistykę, czyli transport. Gospodarstwa domowe mogły kupić w całym sezonie grzewczym 3 tony węgla, część w 2022 r, a część w 2023. Dostarczanie węgla partiami, a nie całymi zamówieniami sprawdziło się, bo pozwoliło to rozwieść surowiec po kraju a jednocześnie zaspokajać bieżące zapotrzebowanie mieszkańców.
Import węgla odbywał się z wielu kierunków, nawet z najbardziej odległych państw jak Australia, Kolumbia, Indonezja, czy też RPA. Poza polskimi portami węgiel z importu przechodził również przez porty zagraniczne, w tym porty łotewskie, porty ARA Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia i port w Rostocku. Do kraju sprowadzono ponad 12,4 mln ton węgla. Do gmin i gospodarstw domowych trafiło ok. 5 mln ton, z czego ok. 2 mln ton odsianego paliwa pochodziło z importu, a 3 mln ton z kopalń krajowych. Z systemu dystrybucji skorzystało około 3,8 mln gospodarstw domowych.
Wicepremier Jacek Sasin podkreśla, że wobec ogromnego wyzwania, jakim było wprowadzenie embarga na rosyjski węgiel udało się: uniezależnić Polskę od dostaw z kierunku wschodniego, wypracować sprawny system dystrybucji paliwa, który w razie potrzeby może być użyty także w przyszłości, a także ukrócono spekulację cenową na węgiel. Dzięki stworzonemu systemowi dystrybucji zagwarantowano bezpieczeństwo energetyczne polskim rodzinom w czasie największego od lat kryzysu energetycznego.
– Tworząc ten system dystrybucji, przede wszystkim ustabilizowaliśmy i ucywilizowaliśmy rynek węgla w Polsce, bo było wiele firm i osób które chciały wykorzystać tę sytuację i na tym zarobić – mówi wiceminister Karol Rabenda.
– Bardzo zależało nam, by Polacy nie odczuli gwałtownego wzrostu cen surowców energetycznych, tak jak działaliśmy również w innych obszarach przy wzrostach cen gazu, paliw płynnych i energii elektrycznej. Wtedy państwo interweniowało – dodaje wicepremier Jacek Sasin.
Źródło: MAP