Uprawa ogórków szklarniowych zwłaszcza w tym sezonie jest nie lada wyzwaniem dla wszystkich producentów. Konflikt na Ukrainie ma swoje odbicie w pozyskiwaniu opału, który z tygodnia na tydzień jest coraz droższy. Wzrost cen środków produkcji to nie jedyne zmartwienia ogrodników, innym stają się także problemy w uprawie, które mogą obniżyć plon nawet o 30%.
Tegoroczny sezon
W ubiegłym tygodniu (31.03.) odwiedziłam gospodarstwo ogrodnicze Pawła i Małgorzaty Kalickich w Filipowicach. Tu produkcja warzyw szklarniowych jest kultywowana od pokoleń. Wiedza zdobywana przez lata doświadczeń jest dziś fundamentem i kluczem do sukcesu. Ale w ogrodnictwie każdy rok jest inny, nie ma jednej recepty na strategię działania. Na wiele czynników ogrodnik ma wpływ, ale na pogodę już nie. Zmieniające się warunki atmosferyczne sprawiają, że trzeba reagować natychmiast, gdyż tylko niewielki błąd może kosztować obniżeniem plonu.
Ogórki uprawiane są na powierzchni 2 ha. Obiekty produkcyjne to szklarnie o wysokości 3,5 m oraz 4,5 m w słupie. Obiekty uprawowe są ogrzewane miałem węglowym. – W tym sezonie jeszcze nie zdążyłem odczuć drastycznych cen opału, gdyż zrobiłem zapasy tego surowca jeszcze w ubiegłym roku, przed galopującym wzrostem cen. Jednak miał na placu już się kończy i trzeba zmierzyć się z rzeczywistością. Przez kilka lat część obiektów ogrzewaliśmy gazem, ale przy jego drastycznie wysokich cenach, byłem zmuszony zrezygnować z tego surowca. To będzie trudny rok dla nas wszystkich. Widzimy, że warzywa nie drożeją w skupie, a rolnictwo jest oderwane od kosztów. Koszty w rolnictwie nie mają nic wspólnego z ceną hurtową warzyw – mówi Paweł Kalicki.
W Filipowicach od lat uprawiano wyłącznie ogórki w typie mini, jednak w tym sezonie ogrodnicy zdecydowali się także na tzw. kolkę. W gospodarstwie państwa Kalickich ogórki były sadzone w dwóch terminach: 20 stycznia i 10 lutego. W obiekcie o wysokości 4 m posadzono ogórki w typie midi – Quintus, a sąsiadującym z nim, nieco niższym – ogórki SV3506CV F1. Nie niewielkiej powierzchni posadzili także odmianę Madeira F1.
– W naszym gospodarstwie od wielu lat uprawialiśmy wyłącznie ogórki mini. Wierną w nasadzeniach była zawsze odmiana Pacto F1. Musieliśmy zrezygnować z tej odmiany, ale wybraliśmy jej następcę – Quintus F1. To również odmiana godna uwagi, bardzo sobie cenię jej produktywność.
Zarówno odmiany w typie midi, jak i brodawkowa prowadzone są metodą na tzw. parasol. Rośliny uprawiane są w podłożu intertnym firmy Grodan. Temperatura w szklarni podczas uprawy ogórka w ciągu dnia wynosi średnio 21°C, a w nocy 19°C. Dwutlenek węgla utrzymywany jest na poziomie 700 ppm. Ogórki są nawadniane pożywką o EC 2,2 mS/cm. Ogrodnik często mierzy parametry maty urządzeniem GroSens firmy Grodan. W dniu spotkania temperatura maty wynosiła ok. 21℃, wilgotność 80 procent, a EC 3,0 mS/cm.
W uprawie prowadzona jest ochrona biologiczna, wykorzystywane są entomofagi z firmy Biopartner. Zdaniem ogrodnika szkodnikiem najgroźniejszym do zwalczania jest mączlik szklarniowym. W gospodarstwie Pawła Kalickiego wykorzystywany jest dobroczynek kalifornijski (Amblyseius californicus) oraz dobroczynek szklarniowy (Phytoseiulus persimilis). W uprawie warzyw szklarniowym bardzo ważna jest lustracja plantacji.
Zbiory ogórków odbywają się trzy razy w tygodniu. Pomimo niekorzystnych warunków świetlnych w styczniu i lutym zbiory ogórków rozpoczęto pięć tygodni od pierwszego terminu nasadzeń i 4 tygodnie w przypadku ogórka brodawkowego.
W ostatnim dniu marca ceny za kilogram owoców ogórka gładkiego kształtowały się na poziomie 5,5-6 zł., z kolei brodawkowy – 8-9 zł.
Szalone korzenie spędzają sen z powiek
– Zdecydowaliśmy się także na uprawę ogórka brodawkowego, którego uprawiamy na powierzchni 1 ha. Skąd ta zmiana? Od pięciu lat w naszym gospodarstwie zmagamy się z chorobą szalonych korzeni (ang. crazy roots). Zawsze we własnym zakresie produkowaliśmy rozsadę, ten jeden raz zdecydowałem się na zakup gotowej sadzonki. Od tamtej pory, mamy problem z tą trudną do zwalczania chorobą roślin. W tym sezonie chcieliśmy zmienić odmianę i typ ogórków, dodatkowo opóźniliśmy termin nasadzeń z nadzieją, że szalone korzenie pojawią się nieco później lub w mniejszym nasileniu. Zaobserwowałem, że najczęściej choroba atakuje, gdy rośliny są osłabione po intensywnych zbiorach i, w chwili gdy na zewnątrz panuje niesprzyjająca aura: zachmurzone niebo i opady deszczu – informuje P. Kalicki.
Choroba szalonych korzeni, czyli nadmierny wzrost korzeni, jest spowodowany przez bakterię Agrobacterium rhizogenes. Może występować na ogórku, pomidorze, bakłażanie i cukinii. Bakteria jednokomórkowa zaburza system hormonalny rośliny, powodując nadmierny wzrost korzeni zakażonej rośliny. Szalone korzenie mogą się szybko rozprzestrzeniać.
– Trudno zmierzyć się z taką agresywną chorobą roślin. Należałoby produkować rośliny na bardzo krótkie cykle, np. 4 cykle tak jak producenci ogórka w Kanadzie. Dodatkowo „wyczyścić” cały obiekt, począwszy od mat, kroplowników. Niestety w polskiej rzeczywistości jest to nie do wykonania. Koszty by nas „zjadły”. Ale problem choroby szalonych korzeni niestety jest i próbujemy wszelkich sposobów, by ograniczyć jego rozprzestrzenianie. Choroba szalonych korzeni ma duży wpływ na plonowanie ogórków. W naszym przypadku plon jest niższy o 30 proc. Mało tego, zaobserwowaliśmy, że korzenie w kostce są tak gęste, że zdarza się, że pożywka może nie przenikać w głąb do maty uprawowej. Musimy przekładać kroplowniki w innym miejscu kostki – informuje P. Kalicki.
Drugim cyklu nasadzeniowym planowana jest uprawa pomidora malinowego, jednak o momencie rozpoczęcia uprawy, zadecyduje kondycja roślin i sytuacja rynkowa ogórka. Jeżeli rośliny będą zdrowe i w dobrym stanie, a cena owoców korzystna ogrodnik nie będzie się spieszył z nowym nasadzeniem.