W lutym tego roku w Licheniu Starym odbyła się debata na temat wyzwań jakie stoją przed polskimi procentami pomidorów dla przetwórstwa. Zorganizowano ją we współpracy z branżowymi organizacjami producenckimi w ramach Agro Akademii Pomidorowej BASF. Poruszono wiele tematów nurtujących producentów, a jednym z kluczowych wniosków z dyskusji był ten, że należy zrobić wszystko by utrzymać bazę surowcową w Polsce – bo leży to w interesie nie tylko samych plantatorów, ale także zakładów przetwórczych i polskich konsumentów.
W bogatym programie Agro Akademii sporo uwagi poświęcono technologii produkcji, doborze plennych odmian i skutecznej ochronie przed chorobami. Prelegenci i przedstawiciele plantatorów zwracali uwagę m.in. na koszty i opłacalność produkcji, konkurencyjność czy konieczność wsparcia krajowej produkcji oraz zrzeszeń producentów przez agendy rządowe.
Ważna baza surowcowa
Dość szybko i w sposób przez nikogo nieoczekiwany realia 2020 r. pokazały jak bardzo ważne jest zapewnienie lokalnej bazy surowcowej i bezpieczeństwa żywnościowego. Takim impulsem do przemyślenia skąd pochodzą kupowane przez konsumentów warzywa i ich przetwory była pandemia COVID-19. Widać to wyraźnie w statystykach i analizach zakupów dokonywanych przez polskie rodziny. Szczególnie te warzywa, które kupuje się już przetworzone, np. koncentrat pomidorowy, cieszyły się dużym zainteresowaniem. Kupujący starannie sprawdzali kraj pochodzenia warzyw, zwłaszcza dotyczyło to świeżych dostaw z Włoch czy Hiszpanii. Dzisiaj konsumenci już troszkę zapomnieli albo raczej przywykli do „pandemicznej” rzeczywistości, a zaopatrzenie w sklepach wróciło do normy. Co smutne wielu zapomniało o wspieraniu lokalnej, polskiej produkcji także warzywniczej – co było bardzo popularnym hasłem w mediach jeszcze wiosną tego roku.
Mimo wszystko dla światowej branży przetwórstwa pomidorów nie był to zły rok – większość zeszłorocznych zapasów została sprzedana i to dużo wcześniej niż w poprzednich sezonach. Nie znalazło to jednak odbicia w gwałtownym wzroście planowanej produkcji. W większości krajów areał plantacji pomidorowych był podobny do tego z 2019 r.
Według dostępnych danych z WPTC z marca br. w tym roku w Polsce produkcja pomidorów dla przetwórstwa szacowna była na 175 000 t, ale wydaje się, że może być problem z osiągnięciem tego wyniku. W krajowej produkcji coraz mniej jest „przypadkowości” – by wyprodukować wysokiej jakości pomidory należy starannie zaplanować produkcję. To także kwestia wyboru odmiany, zapewnienia właściwego nawożenia i ochrony, a także optymalnego terminu zbioru. Niestety ten sezon dla wielu plantatorów jest bardzo trudny – głównie za sprawą zmiennych warunków pogodowych.
Czerwone hektary kłopotów…
Można powiedzieć, że w tym sezonie wegetacyjnym występował cały przegląd niekorzystnych zjawisk pogodowych. Jeszcze w drugiej połowie maja wielu plantatorów zmuszonych było ponownie wysadzać pomidory na polach, na których wcześniejsze nasadzenia zniszczył mróz.
Przez całą wiosnę wysadzanie i przyjmowanie się rozsady utrudniała susza. Potem w wielu rejonach kraju wystąpiły ulewne deszcze powodujące lokalnie podtopienia plantacji. Część upraw zniszczył grad. Opady deszczu poprawiły nieco wilgotność gleby, ale spowodowały warunki do rozwoju chorób grzybowych, zwłaszcza zarazy ziemniaka.
Wpłynie to także na dochody wielu plantatorów, a pośrednio na kondycję całej branży. Sytuację nieco poprawia fakt, że produkcja nie jest skoncentrowana w jednym rejonie kraju – można wyróżnić kilka „baz surowcowych”, co zapewnia zakładom przetwórczym pewność zaopatrzenia. Wracając do branżowej debaty – Polska nie prześcignie Włoch w produkcji pomidora przemysłowego, ani nie będzie najważniejszym światowym graczem w tym gatunku, ale na pewno ma szanse na utrzymanie stabilnej, własnej produkcji. Polscy producenci mają jeszcze jeden ważny argument – dobrze zorganizowane i aktywnie działające zrzeszenia plantatorów gwarantujące stabilną współpracę z zakładami przetwórczymi.
AP