Sytuacja na rynku malin jest niezwykle trudna dla krajowych producentów i niepodważalnie wymaga pilnej interwencji. Zadziwia nas jednak fakt, że działania i kontrole są przeprowadzane dopiero w tak rażąco ciężkich okolicznościach. Warto także zadać sobie pytanie… Czemu nie podejmowano podobnych działań w momencie, gdy do kraju napływały warzywa z zagranicy, także te z Rosji, które następnie przepakowywano i oferowano jako produkty polskie?
– W związku z napływającymi sygnałami dotyczącymi nieprawidłowości w obrocie malinami Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) rozpoczyna kontrole doraźne w podmiotach skupujących oraz importujących maliny (również mrożone) z zagranicy w zakresie jakości handlowej. Kontrole będą miały na celu w szczególności weryfikację i wyeliminowanie praktyk prowadzących do zafałszowań, powodujących naruszenie przepisów jakości handlowej ze względu na niezgodne z prawdą dane w zakresie pochodzenia, klasy lub składu – informuje IJHARS, odnosząc się do rynku malin.
Na tym się jednak nie kończy… Kontrole będą miały znacznie szerszy wymiar. – W najbliższych dniach sytuację u podmiotów zajmujących się skupem i przetwórstwem owoców jagodowych będą monitorowały uprawnione do tego instytucje: Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Główny Inspektorat Sanitarny, Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Krajowa Administracja Skarbowa – zaznacza MRiRW. Takowe działania są bardzo potrzebne i nie podważamy ich zasadności, niemniej… Wszelakie kontrole powinny być prowadzone nieustannie i nie tylko w przypadku malin.
Na rynku zjawiskiem powszechnym stało się bowiem fałszowanie kraju pochodzenia. Nie trzeba przeprowadzać dogłębnych kontroli, by zobaczyć cały proceder. “Przedsiębiorcy” trudniący się tym zajęciem często nawet się nie kryją. Niejednokrotnie widzieliśmy już paletę towaru z zagranicy, a obok człowieka, który pakował ten towar w kartony z polskimi oznaczeniami. Tyczy się to rzecz jasna owoców, ale także warzyw, o których póki co wszyscy zapomnieli. Tymczasem, krzywdzący dla polskich producentów proceder trwa w najlepsze. Najwyraźniej jednak z kontrolami czeka się aż wystąpi sytuacja krytyczna.
Jeszcze kilka miesięcy temu do Polski masowo napływały warzywa z Rosji. Następnie towar często trafiał do opakowań z krajowymi oznaczeniami, natomiast konsumenci nie byli w stanie dostrzec różnicy. Myśleli, że wspierają polskich producentów, ale czy tak było… Podobne zjawisko co roku możemy zaobserwować w przypadku ziemniaków, chociażby tych pochodzących z Rumunii. Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że ciężko wyróżnić warzywo, które nie jest fałszowane. W ostatnim czasie dochodziły do nas sygnały, że nawet papryka z zagranicy jest sprzedawana jako polska. Niestety, nie udało się nam nikogo złapać za rękę. Kluczowa we wszystkim jest ponadto jakość owych produktów…
W ramach podsumowania… W tym wszystkim najbardziej zadziwia nas fakt, że działania i kontrole przeprowadzane są w momentach krytycznych. Na początku rynek zbóż, teraz rynek malin… Co będzie następne? Krajowi producenci, o czym zdążyliśmy się już przekonać, niestety nie są w stanie konkurować z towarem z zagranicy, a to wszystko wynika z braku kontroli. Ogromne ilości towaru z zagranicy często nie spełniają norm, które nas obowiązują, a dodatkowo kraj pochodzenia owych produktów jest fałszowany.
Źródło: IJHARS / MRiRW