Włosi narzekają na zmniejszony popyt. Ich zdaniem nie wszystkie warzywa cieszą się dobrym zbytem, bo konsumenci zwracają się ku podstawowym wyborom. Nie musi to jednak oznaczać, że u nas będzie tak samo…
Część klientów decyduje się na tańsze produkty, by ograniczyć koszty. Włoscy producenci informują, że zdecydowana większość konsumentów decyduje się na ziemniaki, sałatę, cukinię, marchew, kalafiora lub kapustę. Inne produkty zdają się być zapomniane. Co więcej, od dłuższego czasu jest zauważalny spadek pod względem sprzedaży. Wynosi aż 40-50% w północnym regionie Włoch. Niestety, konsumenci boją się wydawać i kierują się w stronę supermarketów i tamtejszych promocji.
Według niektórych włoskich warzywniaków – obecnie panują gorsze warunki niż podczas kryzysu związanego z epidemią COVID-19. „Wydaje się, że obowiązuje godzina policyjna. Do sklepu wchodzi niewiele osób. To ponura sytuacja. Jeszcze trzy tygodnie temu rano zarabiałem około 500 euro, teraz jest to zaledwie ułamek tej kwoty” – informuje jeden z nich dla serwisu IFN.
Wydaje się jednak, że my jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji, że gościmy niemal 2,4 mln uchodźców. Oczywistym jest, że oni również muszą coś jeść. Tym samym, możemy podejrzewać, że spadek sprzedaży nie będzie tak mocno odczuwalny jak w innych krajach. Szczególnie, że nasze produkty są naprawdę wysokiej jakości. Liczymy, że to zachęci konsumentów do nierezygnowania z zakupu.
Warto tu podać jeszcze jeden kontekst. Mamy rosnące koszty produkcji, mniejszą dostępność surowców wymaganych w uprawach, jak chociażby nawozy, ale również wiele innych. Mają miejsce także drastyczne podwyżki cen wszelkich dóbr czy usług. Wszystko to oddziałuje właśnie na sektor rolnictwa. Tym samym, trzeba liczyć się ze zmniejszoną produkcją. Nikt przecież nie będzie pracował za darmo czy nawet dopłacał do swoich upraw. To samo tyczy się zarówno polskich, włoskich jak i rolników z pozostałych krajów. Ważne więc, aby odpowiednio cenić swoje warzywa…
Źródło: italiafruit.net
