Historia mrożąca krew w żyłach… W jednym z nowozelandzkich zakładów produkujących frytki znaleziono granat z czasów II wojny światowej. Na miejscu szybko pojawiły się odpowiednie służby, które zabezpieczyły rzeczony obiekt.
Pracownicy nocnej zmiany nowozelandzkiej fabryki frytek “Mr. Chips” doznali niemałego szoku, gdy na taśmie produkcyjnej natrafili materiał wybuchowy. Niebezpieczny granat pochodził z czasów II wojny światowej. Wyglądał niczym ubrudzone błotem warzywo, więc z łatwością wtopił się w otaczającego go tło.
W pewnym momencie jeden z pracowników zwrócił na niego uwagę, gdyż zaczął mieć podejrzenia świadczące o tym, że wspomniany obiekt jest zwyczajnym kamieniem. Jednak po oczyszczeniu go stało się jasne, że swoim kształtem bardziej niż cokolwiek innego przypomina granat ręczny.
Na miejsce zostały wezwane odpowiednie służby, które od razu zabezpieczyły pocisk. Szybko ustalono, że jest on szeroko stosowaną przez brytyjską armię podczas II wojny światowej bombą Millsa.
Granat został prześwietlony i okazało się, że nie zawiera on ładunku wybuchowego. Najprawdopodobniej używano go tylko do celów szkoleniowych.
źródło: bomega.pl