Niemal 2000 hektarów hiszpańskiej marchwi przeznaczonej dla przemysłu czeka aż znajdą się chętni nabywcy, których póki co nie widać na horyzoncie. Tamtejsza organizacja rolna domaga się od rządu, by ten ukrócił nieuczciwe praktyki na niekontrolowanym rynku zbytu. O czym konkretnie mówimy?
W regionie Andaluzji wielu producentów marchwi przeznaczonej dla przemysłu znalazło się w dość tragicznej dla nich sytuacji. Zbiór marchwi, którą posiano we wrześniu/październiku, opóźnia się od kilku tygodni. Niestety, wraz z upływem dni rolnicy tracą coraz więcej pieniędzy. Niemniej, stali nabywcy utrzymują, że rynek jest nasycony.
Według szefa tamtejszej organizacji rolnej, produkcja marchwi na jednym hektarze kosztowała zazwyczaj 3500/4000 euro, jednak wraz ze zwiększeniem się kosztów produkcji, kwota ta osiągnęła 5000 euro. Warto zaznaczyć, że są to koszty nieuwzględniające zbiorów. Większość gospodarstw produkuje marchew na 4 hektarach, więc straty, które poniosą producenci wynoszą średnio 20000 euro.
Co najgorsze w tej całej sytuacji – kontrakty niewiele znaczą. Przetwórnie bowiem opóźniają zbiory, a co więcej, zaniżają stawki o 30 czy nawet 40%. Często oferują 0,18 euro za kilogram, a nawet mniej. Producenci, którzy zainwestowali pieniądze i czas, mimo zwiększonych kosztów produkcji, które wzrosły o niemal 50%, nie są w stanie znaleźć odbiorcy i prawdopodobnie zostaną stratni.
Pozostałe zagraniczne rynki zbytu od wielu lat są samowystarczalne i nie pozostaje nic innego jak zaorać niemal 2000 hektarów wyprodukowanej marchwi. Winę zaistniałej sytuacji upatruje się w niekontrolowanym rynku, który sprzyja nieuczciwym praktykom. Brakuje skutecznych mechanizmów kontrolnych ze strony rządu, który pomógłby uregulować rynek pozostający w rękach spekulantów.
Źródło: coagandalucia.com