Każdy już z pewnością słyszał o mających miejsce obostrzeniach dotyczących importowanego węgla z Rosji. Mają one bowiem ogromy wpływ na dostępność, a także ceny widoczne na okolicznych składach. Co więcej, nie pozostają bez wpływu na środowisko. Co należy mieć na względzie?
Embargo na węgiel jest oczywiście wprowadzone w dobrej wierze. Ma pomóc Ukrainie, która zmaga się z agresją Rosjan, a także wesprzeć uniezależnienie się od rosyjskich surowców. Oba aspekty są rzecz jasna bardzo istotne. Niemniej, czy Polska była gotowa na wprowadzenie takich obostrzeń bez uprzedniego przygotowania się do nich?
Zacznijmy od dostępności węgla na polskim rynku. W tej kwestii wypowiedział się sam prezes Polskiej Grupy Górniczej. Zauważa on, że wypełnienie luki podażowej, która może wydawać się niewielka, nie będzie takie proste. Dlaczego? Polska nie jest jedynym krajem, która korzystała z importowanego surowca. Alternatywnych źródeł będzie szukać wielu a co więcej, będzie to wymagało dodatkowych usprawnień logistycznych. Problemem staje się również przepustowość portów, gdyż zakładając, że skupią się one jedynie na węglu, wciąż nie będą w stanie przerobić tak dużej ilości surowca. Pozostaje więc droga lotnicza, jednak czy jest to możliwe?
Dobrze wiemy, że Polska stoi węglem, jednak w ostatnich latach wydobycie krajowego surowca znacznie się zmniejszyło. Tak więc, jak twierdzi prezes PGG, ponowne zwiększenie podaży polskiego węgla nie będzie takie proste i wymagać będzie czasu a także wysokich nakładów pieniężnych.
Tymczasem, polskie gospodarstwa czy zwykłe domy muszą się czymś ogrzać. Skąd więc pozyskać surowiec skoro w składach już teraz występują problemy z jego dostępnością? Alternatywą może stać się drzewo. Niemniej, aby wypełnić lukę, którą zostawia węgiel, pod wycinkę musiałaby pójść znaczna ilość polskich lasów. Gdzie więc ekologia, która miała iść w parze wraz ze zmniejszonym wydobyciem węgla w ubiegłych latach? Przejście na odnawialne źródła energii niestety nie jest prostym zabiegiem i na ten moment pozostawia wiele pytań a co więcej, wiąże się z wysokimi kosztami.
Tak więc – w kogo uderzy wprowadzone embargo? W Rosję czy w Polaków? Jak podaje Jacek Sasin, na polskim rynku zabraknie 8 mln ton węgla. Trafiał on przede wszystkim do naszych gospodarstw, domów i mieszkań, służył do ich ogrzewania. Co za tym idzie, na samym początku ucierpimy my, nie wielkie rządowe spółki, ale my – rolnicy, dla których węgiel to bardzo istotny surowiec.
Aktualnie ceny są na bardzo wysokim poziomie. Zwiększony popyt wywołany obawami o przyszłość, winduje ceny coraz bardziej. W połączeniu z problemami wynikającymi z braku dostaw z Rosji, przyszły sezon grzewczy nie zapowiada się ciekawie. Eksperci szacują, że luka jest wyższa niż podaje rząd a ceny mogą przebić 3 tys. zł.
Podsumowując, wsparcie Ukrainy a także uniezależnienie się od rosyjskich surowców to bardzo ważna kwestia, niemniej, kraj powinien zostać przygotowany na taką okoliczność. Tymczasem, zostaliśmy rzuceni przez rząd na głęboką wodę. Kto będzie mógł sobie pozwolić na zakup opału? Odnosimy wrażenie, że na pewno nie rolnicy, którzy i bez tego zmagają się ze zdecydowanie zbyt wysokimi kosztami produkcji…
Źródło: innpoland.pl / businessinsider.com.pl
