Paliwo to nieodłączny surowiec, który wykorzystujemy przy codziennych pracach. W ostatnim czasie doświadczyliśmy niemałego zamieszania w związku z jego wysokimi kosztami, a także ograniczoną dostępnością poprzez wprowadzone limity. Tymczasem, KE prosi Polskę o pożyczkę 300 tys. ton oleju napędowego dla rolników z Ukrainy.
Jak informuje portal Business Insider, tamtejsi producenci pilnie potrzebują paliwa do maszyn rolniczych na tegoroczny sezon siewny. KE zaproponowało, by to właśnie Polska użyczyła surowca ze swoich zapasów strategicznych, a sama uzupełniła magazyny paliwem z USA.
Wojna, która aktualnie toczy się na Ukrainie wywołała szeroką dyskusję na temat bezpieczeństwa żywnościowego. Kraj ten jest ważnym eksporterem, w szczególności zbóż, na pozostałe rynki. Zdaniem KE brak produktów od tamtejszych rolników mógłby wywołać katastrofalne konsekwencje. Z tego też powodu, Polska została poproszona o wspomniane wsparcie.
Co więcej, dowiadujemy się, że już wcześniej Ukraina prosiła o dostawy węgla dla elektrowni. Konkretniej – 600 tys. ton, które KE zdołała zorganizować na polskim rynku. Niemniej, paliwo okazało się mieć większy priorytet.
Nie twierdzimy, że Polska nie powinna podejmować takich działań. Pamiętajmy, że to właśnie rolnicy jako pierwsi wyciągnęli pomocną dłoń w stronę potrzebujących z Ukrainy. Jednak mamy wrażenie, że aktualne działania w dużym stopniu skupiają się na pomocy ukraińskim producentom. Pozostaje pytanie, co z rolnikami z pozostałych krajów? Co z rolnikami z Polski? Tu także sytuacja wymaga pilnej interwencji…
Źródło: businessinsider.com.pl