– Spodziewam się, że nie wprowadzimy embarga – tłumaczył na antenie radia RMF FM Taras Kaczka, wiceminister gospodarki i handlu Ukrainy. Wszystko zależy jednak od stanowiska Polski. Ryzyko zakazu wciąż pozostaje realne.
Informacja o potencjalnym zakazie importu polskich warzyw i owoców, który miał wejść w życie w najbliższych dniach, wywołała niemałe oburzenie wśród polskich rolników. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, gdyż Polska oferowała Ukrainie swoją pomoc przez wiele minionych miesięcy. Producenci nie kryli swoich uczuć i dosadnie komentowali ową decyzję.
Fala krytyki, jak się okazuje, przyniosła pewne zmiany. – Spodziewam się, że nie wprowadzimy embarga – tłumaczył na antenie radia RMF FM Taras Kaczka, wiceminister gospodarki i handlu Ukrainy. Niemniej, ostateczne decyzje dopiero zapadną, gdyż Kaczka nie wyklucza takich działań. Ma to jednak być ostatni z kroków, które zostaną podjęte.
Kluczem ma być znalezienie porozumienia z Polską. – Przedstawiliśmy mechanizm wspólnej kontroli tych czterech produktów zbożowych, żeby dopilnować interesów polskich rolników. Odchodzimy od ogólnego zakazu. Polska będzie decydowała, ile tego zboża wpuścić na swój rynek – wyjaśnił Kaczka w rozmowie dziennikarzem RMF FM, Piotrem Salakiem.
Co będzie dalej? Ukraina oczekuje aktualnie na stanowisko Polski w tej sprawie. Brak porozumienia, co przyznaje ukraiński wiceminister, skutkować będzie wprowadzeniem embarga. Nie określono jednak, ile czasu ma Polska na podjęcie decyzji. W ramach przypomnienia, embargo ma objąć cebulę, kapustę, pomidory, a także jabłka.
Źródło: RMF FM