Styczniowy wzrost inflacji zaskakuje pod dwoma względami. Z jednej strony osiągnął najwyższy od 22 lat poziom – 9,2%. Z drugiej zaś wynik ten jest poniżej prognozowanego poziomu i mówi się, że w lutym spadnie jeszcze bardziej – do około 8%. Czy możemy temu ufać?
Każdy z nas liczył, że w najbliższym czasie nie usłyszymy o kolejnych wzrostach cen. Jednak czy mogło być tak dobrze? Oczywiście wzrost inflacji odrobinę poniżej prognozowanych granic, a także przypuszczenia, że w lutym spadnie ona do około 8%, jest pozytywnym aspektem. Jednak na ten moment wciąż musimy liczyć się z wysokimi cenami surowców. Największy wzrost widzimy w cenach energii (+18,2%) i gazu. W przypadku żywności, a w tym warzyw, sytuacja również jest dynamiczna (+9,4%). Oczywiście, drożeją ceny produktów na półkach – nie dla producentów.
Szczególnie przykrą wiadomością, dla nas – producentów warzyw, są z pewnością koszty energii i gazu. Już teraz nie wiemy jak ukształtuje się cena na rynkach i czy zostanie wprowadzona jakaś pomoc ze strony rządu w tym kierunku. Inflacja znacząco wpływa na koszty produkcji. Pozostaje pytanie: czy cena jaką uzyskamy za warzywa to zrekompensuje…
Dużo mówi się o spadku inflacji w nadchodzących miesiącach. Jednak, kiedy ceny na półkach wrócą do poprzedniego stanu, sprzed wprowadzenia zerowego podatku VAT, nie wpłynie to na ponowny wzrost inflacji?
Dużym zagrożeniem dla takiego przebiegu sytuacji jest konflikt na Ukrainie. Jego pogłębienie oznaczać będzie kolejne podwyżki. Już teraz obserwujemy wzrost poziomu cen. Ropa naftowa w ostatnim tygodniu zdrożała o 3,2%, natomiast gaz ziemny o 2,9%.
Pozostaje nam liczyć, że tak się nie stanie… Na tą chwilę musimy mieć na uwadze to, że pieniądze, które otrzymamy ze sprzedaży warzyw będą miały mniejszą wartość. Nie będziemy mogli pozwolić sobie na zakup tej samej ilości surowców czy usług co w roku poprzednim, kiedy inflacja kształtowała się na niższym poziomie. A koszty produkcji trzeba jakoś pokryć…
Oby cena za warzywa nam na to pozwoliła.
Źródło: bankier.pl
