Dane GUS z 30 września 2020 r. wskazują, że zbiory ziemniaków w Polsce wynosiły 8,9 mln ton, tj. 38 procent więcej od zbiorów uzyskanych w 2019 r. Jest to bardzo dobry wynik. Tymczasem w obliczu pandemii nie wygląda to już tak optymistycznie. W rozmowie z Arturem Szadkowskim, Dyrektorem Handlowym firmy Agrico Polska, dowiadujemy się jakie dodatkowe czynniki mogły wpłynąć na trudną sytuację w branży ziemniaczanej.
W 2019 susza zebrała swoje żniwo w uprawie ziemniaka. Ograniczyła ona plonowanie, a ceny towaru poszybowały do góry. Z tych przyczyn była ogromna przepaść między cenami ziemniaka z 2019 r. a z 2020 r.
Cena to jedno, a drugie – ograniczony popyt na ziemniaki w ostatnim czasie. Jakie nastroje panują wśród producentów, którzy od lat uprawiają ziemniaki, czy będą utrzymywać produkcję na stałym poziomie, czy planują jednak zmniejszenie areału ziemniaka?
Artur Szadkowski: Obecnie nastroje nie sprzyjają w całej branży AGRO. Covid-19 mocno zachwiał sytuacją w branży ziemniaka. Należy podkreślić, iż sytuacja, którą mamy w tej chwili jest wynikiem wielu czynników. To prawda, że w 2020 r. produkcja ziemniaka była blisko 40 procent wyższa w stosunku do 2019 r. Przez ostatnie dwa lata mieliśmy wysokie ceny ziemniaka, a to spowodowało, że gros producentów zwiększyło swoje areały licząc na godziwy zysk. W ubiegłym sezonie sprzyjające warunki atmosferyczne przyczyniły się do bardzo wysokich plonów w porównaniu do ubiegłych sezonów. Te czynniki spowodowały, że produkcja ziemniaka była na bardzo wysokim poziomie. Są przesłanki, które informują, że zbiory ziemniaków w Polsce w 2020 r. wynosiły blisko 9 mln ton.
Problemy na rynku ziemniaczanym pojawiają się zawsze, gdy mamy do czynienia z nadprodukcją. A w tym roku dodatkowo zostały one pogłębione przez pandemię.
Patrząc na wolumen ziemniaczany, to jest on imponujący. Tymczasem zagłębiając się w ten rynek można zauważyć kilka istotnych kwestii. Powierzchnia uprawy ziemniaka w Polsce wynosi ok. 300 tys. ha. Na tym areale kilkaset tysięcy (ok. 400 tys.) gospodarstw zajmuje się uprawą ziemniaka. CO to oznacza? Mamy do czynienia z dużym rozdrobnieniem gospodarstw. Pomimo wysokiej produkcji, to jakość ziemniaka daje wiele do życzenia. Warto podkreślić, że w ubiegłym sezonie dużym problemem był parch, który dyskwalifikuje ziemniaka jadalnego w sprzedaży lub ma ogromny wpływ na redukcję ceny handlowej.
Oczywiście Covid, to kolejna kwestia, która wpłynęła na spadek sprzedaży ziemniaka. Ale ta sytuacja, nie jest głównym powodem ograniczenia popytu w sektorze ziemniaczanym. W Polsce zaledwie 15-17 procent plantatorów korzysta ze sprawdzonych, kwalifikowanych sadzeniaków. Tymczasem tylko taki materiał daje pewność dobrych i wysokiej jakości plonów. Nadal większość rolników sadzi materiał z własnych poprzednich zbiorów, sięga po bulwy pochodzące od sąsiada czy z innych mało sprawdzonych i wiarygodnych źródeł. Nie ma więc co się dziwić, że z takich bulw nie ma wysokich plonów, a plantatorzy uważają uprawę ziemniaka za nieopłacalną. Kolejna sprawa to brak badań fitosanitarnych, które ułatwiają sprzedaż towaru.
Wyprodukowanie towaru to jedno, a drugie to jego sprzedaż. Problemy zaczynają się wtedy, gdy klient nie chce kupić naszego produktu.
Cały wywiad z Arturem Szadkowskim, dyrektorem handlowym firmy Agrico Polska, na temat sytuacji rynku ziemniaka w Polsce i w Europie mogą państwo obejrzeć na naszym kanale YouTube: